2 zdjęćWitold Wróblewski 15 grudnia złożył kwiaty na grobie W. Rebinina. fot. UM w Elblągu
Grudzień jest szczególnym miesiącem w roku, zwłaszcza dla osób zaangażowanych w działalność opozycyjną w Elblągu w latach 70-tych lub później w okresie stanu wojennego. Tragiczne wydarzenia grudnia '70, zyskały eufemistyczne miano „wydarzeń elbląskich” albo „wypadków elbląskich”. Pierwszą ofiarą elbląskiego grudnia '70 był Waldemar Rebnin, zastrzelony przez milicjanta.
Groby elblążan, którzy zginęli w wyniku tamtych wydarzeń, znajdują się na cmentarzu Agrykola. Tamte tragiczne wydarzenia skłaniają do zadumy i refleksji o tym, jak wyglądałaby dzisiejsza Polska, gdyby nie protesty, strajki, wiec i krwawo tłumione masowe manifestacje, celowe sprowadzane do „wydarzeń na Wybrzeżu” lub po prostu niepokojów społecznych. Wielu z nas bagatelizuje „Grudzień '70”, zapominając, że bez niego nie byłoby wielkiego sukcesu „Sierpnia '80” i dalszych przemian demokratycznych.
Śmierć 20-latków z Elbląga
Znicz pamięci można zapalić jutro 17 grudnia w rocznicę zabicia Zbyszek Godlewskiego, 18-letniego elblążanina, postrzelonego przez żołnierza Ludowego Wojska Polskiego w głowę na przystanku Stoczni Gdyni, chwilę po przyjeździe z Elbląga na praktyki do pracy. To właśnie o nim mowa w balladzie Krzysztofa Dowgiałły: „Janek Wiśniewski padł”.
Po jego śmierci, koledzy z pracy umieścili jego ciało na drzwiach, na znak protestu przeciwko przemocy władzy wobec nieuzbrojonych robotników. Gdy „Janek Wiśniewski padł”, w Elblągu przed Komendą Miejską i Powiatową MO w Elblągu manifestowało według szacunków 2,4 - 4 tys. ludzi. 18 grudnia zginął też na miejscu 22-letni kierowca Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych - Tadeusz Marian Sawicz. Do morderstwa doszło w okolicach baru mlecznego przy ul. 1 Maja. Chłopaka postrzelił milicjant, jadący służbową Nysą. Nie brał udziału w manifestacjach. Jego narzeczona była w ciąży, a tydzień później, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, miał odbyć się ślub zamordowanego.
Oprócz nich postrzelono także, co najmniej dwóch innych cywilów. Ranny został również żołnierz. Było to ok. 16.45 przy ul. 1 Maja, gdzie przy użyciu kamieni i koktajli Mołotowa doszło do ostrych starć z milicją i wojskiem. Inną znaną ofiarą śmiertelną elbląskiego grudnia '70 był wspominany już Waldemar Rebinin (26 lat) także kierowca. Pracował m.in. w Wojewódzkiej Kolumnie Transportu Sanitarnego. Był kierowcą karetki pogotowia. 15 grudnia 1970 r. wiózł oznakowanym samochodem zaopatrzenie medyczne do przychodni kolejowej przy Dworcu Głównym w Gdańsku. W jego okolicach został śmiertelnie postrzelony w głowę przez funkcjonariusza MO. Miał 26 lat. Pozostawił żonę i dwoje dzieci.
„Precz z okupacją bolszewików”
Przypomnijmy pokrótce jak wyglądał przebieg wydarzeń grudniowych. Zaczęło się we wtorek 15 grudnia, w chwili ogłoszenia strajku powszechnego. Do gdańskich przedsiębiorstw, dołączyli pracownicy ze Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, wkrótce także elblążanie - robotnicy z zakładu „Zamech” oraz ze Szczecina. Dziś niewiele osób chce pamiętać, że większość województw w PRL „stanęła”. Pierwszy komitet strajkowy tworzyli: Zbigniew Jarosz (przewodniczący), Jerzy Górski (zastępca przewodniczącego), Stanisław Oziębło, Ryszard Podhajski, Kazimierz Szołoch, Lech Wałęsa i Zofia Zejser.
Głównym postulatem było: zwolnienie z więzień działaczy politycznych. Wystąpienia społeczne wiązały się także ściśle z gomułkowskimi podwyżkami, mającymi na celu ratowanie kraju z zapaści ekonomicznej przez głęboki drenaż kieszeni obywateli. Skala podwyżek była zatrwarzająca, sięgała od 17,6 proc. na mięso i przetwory oraz do 33,4 proc. np. na tak popularne produkty jak... smalec.
W Elblągu sensację wzbudzali działacze PZPR, robiący zakupy na zapas z dokładną wiedzą o przyszłych podwyżkach. Pokłosiem decyzji Biura Politycznego był masowy sprzeciw społeczny. W wielu miastach zaczęły pojawiać się ulotki i napisy na murach, nawołujące do strajkowania.
Wkrótce w mieście pojawił się m.in. 10-metrowy napis namalowany czerwoną farbą: „Precz z okupacją bolszewików”. Namalowano też kilka mniejszych. Chodzi o ulice: Malborską, Czerniakowską i 21 Października. Atakowały władze komunistyczne m.in. bezpośrednio I sekretarza KC PZPR - Władysława Gomułkę.
Płonie sklep chemiczny
W Gdańsku podpalenie gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR zapieczętowało ogłoszenie strajku okupacyjnego. Zaraz potem doszło do blokady przez wojsko i MO portów i stoczni. Co ciekawe władze wojewódzkie ściągnęły do Gdańska m.in. ZOMO-wców i Milicyjną Kompanię Służbową z Elbląga liczącą 260 osób. Funkcjonariuszy służb postawiono w stan najwyższej gotowości.
Do 15 grudnia pojawiło się jeszcze więcej antykomunistycznych haseł w przestrzeni miejskiej Elbląga. Do haseł na elbląskich murach dołączyły ulotki i ręcznie pisana tzw. „bibuła”. 15 grudnia zastrajkowała Spółdzielnia „Metal”, od 16 grudnia rozpoczynały się poważne strajki w „Zamechu” (od hali nr 14). Następnie odbywały się protesty w okolicach kawiarni „Mocca” i „Tęcza”. Gdy w sklepie chemicznym przy ul. 1 Maja odmówiono wydania środków łatwopalnych, w odwecie ktoś wrzucił do niego butelkę z benzyną i sklep zpłonął.
Na ulicach trwały już wtedy regularne bitwy. Na przeciwko 400 demonstrantów stanęło 250 milicjantów i 162 członków ORMO. Tego dnia zatrzymano 102 osoby. 17 grudnia zastrajkował jeszcze ZWP „Truso”. Władze miasta poważnie obawiały się, że zapłoną siedziby komitetów partyjnych. Nie były w ogóle przygotowane na tak masowe protesty, jednak w miarę wzmacniania sił porządkowych z dnia na dzień sytuacja demonstrantów się pogarszała.
45 osób zginęło, 100 w stanie ciężkim
18 grudnia do strajkujących już zakładów dołączyły: ZWP, Spółdzielnia „Plastyk” i EZNS. 18 grudnia 1970 r. ścierało się 188 elbląskich milicjantów, 69 funkcjonariuszy ZOMO z Olsztyna, 166 członków ORMO i aż 1200 żołnierzy LWP. Z 18 na 19 grudnia zatrzymano kolejnych 12 osób. Tzw. „inspiratorów zajść”. Represjami na terenie Elbląga, Gdańska i Gdyni „zajmowało się” 1561 osób. Dla umocnienia „efektu odstraszającego” także 19 grudnia władze wydały wojsku rozkazy zapewnienia „bezpieczeństwa” i ochrony komunistycznych gmachów.
Dało to efekt w postaci powstrzymania ok. 100 demonstrantów „Zamechu”. Miało dojść do wielkiej manifestacji z czarnymi flagami. Ostatecznie skończyło się na kontynuowaniu protestów przez EZNS, „Metal”, „Styrenię” i Browar. Załogi domagały się wyjaśnienia przyczyn śmierci T. Sawicza. Jednak strajki wówczas wyraźnie zaczęły się wygaszać. Bilans zajść w skali PRL był tragiczny. Zginęło 45 osób, 1200 odniosło obrażenia, z czego 100 znalazło się w stanie ciężkim.
Zacieranie odpowiedzialności i wyroki za pobicie
Odpowiedzialni za wydarzenia grudniowe otrzymali symboliczne wyroki. Jak podawał portal onet.pl 19.04.2013 r.: „Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił b. premiera PRL Stanisława Kociołka (sprawstwo kierownicze oraz Mirosława W., b. dowódcę batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej oraz Bolesława F., z-cę ds. politycznych dowódcy 32. – przyp. red.), a dowódców wojska pacyfikujących protesty robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. skazał na kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie.”
Dodajmy, że na ławie oskarżonych w „procesie grudnia '70” zasiadło i tak jedynie 12 osób. Zaznaczmy jednak, że sąd uznał działania kierownictwa akcji pacyfikacyjnych przy użyciu broni palnej za bezprawne i przestępcze. Portal Onet.pl gorzko zacytował wygłoszone po procesie słowa Henryka Mierzejewskiego z Wejherowa, gdyńskiego uczestnika wydarzeń grudniowych: „Nie tylko wyrok, ale cały ten proces, to jest skandal”. Nazywał go też wielokrotnie parodią.
Pierwsza sesja Elbląskiej Rady Narodowej odbyła się w napiętej atmosferze dopiero 12 stycznia 1971 r. Tylko w jednej słynnej uchwale liczącej 14 stron, znalazło się bezpośrednie nawiązanie do burzliwych starć w Elblagu: „(...) radni wnieśli o zlikwidowanie zniszczonej budki telefonicznej i [budki] MO przy ul. Parkowej; zlikwidowania chodnika po jednej stronie ulicy u wylotu Pestalozziego, wyjaśnienia dlaczego maleją nakłady na budownictwo mieszkaniowe, usunięcia resztek szkła z chodników przy ul. 12-lutego”.
Dodajmy, że władze Elbląga pamiętają o elbląskich ofiarach grudnia '70. Kwiaty nad grobami zamordowanych w poniedziałek 15 grudnia złożył nowy prezydent Elbląga Witold Wróblewski, a rok wcześniej pamięć oddał im ówczesny prezydent Jerzy Wilk. Pamiętają też rodziny ofiar, które nie doczekały się sprawiedliwości...
*Żródło: Historia Elbląga. Tom V (1945-1975), Cz. I. Historia polityczna i gospodarcza Elbląga, oprac. M. Gordon, Wyd. "Marpress" Gdańsk 2006;