› relacje |
ponad rok temu
25.09.2018 Marcin Mongiałło komentarzy 2 ocen 3 / 100% |
A A A |
22 września w Ratuszu Staromiejskim w Elblągu odbyły się obchody 76. rocznicy powstania Narodowych Sił Zbrojnych. Organizatorami tego wydarzenia było Stowarzyszenie Elbląscy Patrioci, Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), Okręg Pomorski Związku Żołnierzy NSZ oraz Komitet Społeczny „Zjednoczeni dla Narodu”. Wydarzenie w Elblągu odbyło się już po raz trzeci. Patronat honorowy nad obchodami objął Związek Żołnierzy NSZ. Patronem medialnym wydarzenia był portal Elblag.net.
Tym razem uczestnicy wysłuchali wykładu pracownika naukowego dr Tomasza Greniucha, który specjalizuje się w historii żołnierzy wyklętych oraz nauczyciela historii Jarosława Kłosowskiego, który przedstawił zarys historii ruchu narodowego w latach 1939-1956 ze szczególnym uwzględnieniem Narodowych Sił Zbrojnych.
Obchody uświetnił koncert Sovy (pseudonim artystyczny Dominika Gudowskiego) – wokalisty specjalizującego się w piosence patriotycznej. Artysta porwał publiczność, a jedną z piosenek wykonał wspólnie z żoną.
Drugim gwoździem programu był premierowy pokaz filmu dokumentalnego „Lawina” (wcześniej film był wyświetlony tylko dwukrotnie – w Warszawie i w Żywcu), opowiadającego historię oddziału Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flamego ps. „Bartek”, którego żołnierze zostali brutalnie, podstępnie zamordowani. Część z ich zginęła z rąk oprawców w egzekucjach przeprowadzonych w stylu w stylu katyńskim, część natomiast wysadzona w powietrze podczas snu (operacja „Lawina”).
Można śmiało powiedzieć, że żołnierzem, którego działalności i życiu poświęcono najwięcej czasu podczas tegorocznych elbląskich obchodów rocznicy powstania NSZ był kpt. Henryk Flame ps. „Bartek” – postać z pewnością nietuzinkowa; żołnierzy wyklęty, którego życie mogłoby z powodzeniem stanowić kanwę dla znakomitego filmu fabularnego, który miejmy nadzieję w przyszłości powstanie.
Póki co wszyscy zgromadzeni w Ratuszu Staromiejskim mieli okazję obejrzeć film dokumentalny „Lawina”, traktujący o historii oddziału NSZ pod dowództwem kpt. Henryka Flame, który po zakończeniu II wojny światowej – od maja 1945 do lutego 1947 – stał na czele największego zgrupowania niepodległościowego na Śląsku Cieszyńskim, operującego m.in. w rejonie Wisły i Baraniej Góry. W szczytowym okresie jego liczebność wynosiła ponad 300 dobrze uzbrojonych i umundurowanych żołnierzy. Składające się z kilku oddziałów zgrupowanie przeprowadziło łącznie ok. 340 akcji zbrojnych. Największym wyczynem było opanowanie na kilka godzin (w dniu 3 maja 1946) roku Wisły.
We wrześniu 1946 r. funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przeprowadzili podstępną grę operacyjną. W wyniki działalności tzw. kreta Henryka Wendrowskiego, który zdobył zaufanie dowódcy, co najmniej 167 żołnierzy zgrupowania „Bartka” zostało przetransportowanych na teren dzisiejszego województwa opolskiego i zamordowanych strzałem w tył głowy. Zbrodnia miała miejsce w lasach w okolicach wsi Barut oraz lotniska w Starym Grodkowie. Na Opolszczyznę skierowano trzy transporty "wyklętych", których zwabiono obietnicą przerzutu na Zachód. Żołnierze z dwóch pierwszych grup zginęli w wyniku egzekucji przeprowadzonej w stylu katyńskim, natomiast partyzantów z trzeciej grupy wysadzono w powietrze w zaminowanym wcześniej baraku.
Od tego czasu zgrupowanie pod dowództwem Henryka „Bartka” Flamego zaczęło tracić inicjatywę na rzecz komunistów, którzy w licznych obławach dziesiątkowali podległe mu oddziały. On sam, razem z najbliższymi mu żołnierzami, ujawnił się 11 marca 1947 r. w Cieszynie, niecały miesiąc po ogłoszonej w tym samym roku amnestii. Jeszcze w tym samym roku, w dniu 1 grudnia, został skrytobójczo zamordowany strzałem w plecy w restauracji w Zabrzegu pod Czechowicami. Zbrodni dokonał miejscowy milicjant Rudolf Dadak, który za swój haniebny czyn nigdy nie został osądzony. Podobnie żadnej odpowiedzialności nie poniósł Henryk Wendrowski, który przez wiele lat pracował w MSW, a w latach 1968-1973 sprawował nawet funkcję ambasadora Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Danii, która była ukoronowaniem jego ubeckiej kariery (zmarł w 1997 roku).
W Elblągu o losach formacji „Bartka” (oprócz filmu) opowiadał dr Tomasz Greniuch, który jest wybitnym specjalistą w zakresie historii oddziału dowodzonego przez kpt. Henryk Flame. Niedawno na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim obronił pracę doktorską pt.: „Chrystus za nas, my za Chrystusa – historia Zgrupowania Oddziałów Leśnych VII Okręgu NSZ pod dowództwem kpt. Henryka Flamego >Bartka<”, której recenzentem był dr hab. Krzysztof Szwagrzyk (przeczytaj recenzję).
Można powiedzieć, że zrządzaniem losu jest fakt, że dr Tomasz Greniuch pochodzi z Opolszczyzny – mieszka zatem niedaleko miejsca kaźni żołnierzy ze zgrupowania „Bartka”. To był z pewnością jeden z elementów, który spowodował, że postanowił zgłębić tragiczną, a jednocześnie jakże piękną historię tej dużej formacji żołnierzy niezłomnych.
Jeden z uczestników spotkania przyniósł ryngraf wojskowy partyzanta NSZ ze zgrupowania „Bartka”, który przekazał mu przed śmiercią jego dziadek, co stanowiło znakomitą okazję do przekazania wielu interesująych informacji.
Duży, ciężki masywny ryngraf. Nawet zaryzykuję stwierdzenie, że to jest ryngraf noszony przez dowódcę grupy, ponieważ szeregowy żołnierz miał mniejszy ryngraf noszony na piersi, natomiast dowódcy grup – nie wiem, czy zauważyliście na filmie – „Bartek” miał duży ryngraf. Ci dowódcy proszę państwa autentycznie te ryngrafy nosili. Często ludzie mnie pytają, czy ja nie dodaję do tego fantazji, że Ci ludzie chodzili z ryngrafami na piersi Były ciężkie, były po prostu bardzo nieprakytyczne, natomiast partyzanci wielką wagę przywiązywali do tego jak się prezentują. Mimo tego, że to było rzeczywiście niepraktyczne, przeszkadzało w walce, oni te ryngrafy faktycznie nosili. Skąd to wiem? Ponieważ na zdjęciach pojmanych, mordowanych partyzantów – na nieboszczykach – są te ryngrafy. Stąd tez mieszkańcy tych wiosek, pomagający partyzantom, dokładnie zapamiętywali ten element, że partyzanci mieli na sobie ryngrafy z Matką Bożą.
Dodam tylko jako uzupełnienie całej historii, że Henryk Flame przez cały okres okupacji nosił ryngraf. Jest taka historia, którą opowiadała jego siostra: raz tylko nie wziął ryngrafu z Matką Bożą, gdy poszedł do tej nieszczęsnej restauracji Rodzina bardzo religijna. Henryk Flame otrzymał od matki różaniec. Przez cały okres walki z okupantem niemieckim ten różaniec trzymał. Jego podkomendni mówili, że w momencie, gdy szła obława Henryk Flame klękał i odmawiał różaniec i często żołnierze mówili, że ta opieka Matki Bożej ich niejako ratowała. Teraz zestawcie państwo tę informację z faktem, że Henryk Flame nie wziął ryngrafu maryjnego do tej knajpy.
Ci ludzie byli faktycznie przekonani o jakiejś opiece. Stąd ich ideowość, ich przeświadczenie, że oni faktycznie walczą o tę dobrą sprawę. To było niezwykłe. Tego brakowało ubekom, brakowało milicjantom, którzy szli na obławy, gdyż był cennik. Za pepeszę zdobytą na partyzancie była pewna kwota, za ujęcie partyzanta był urlop, natomiast za zabicie partyzanta dostawało się nagrodę pieniężną. Także oni walczyli z partyzantami dla pieniędzy, natomiast partyzanci walczyli o wyższe cele. Można powiedzieć byli to ostatni rycerze Rzeczypospolitej
– mówił dr Tomasz Greniuch, trzymając w ręku ryngraf dziadka uczestnika ebląskich obchodów 76. rocznicy powstania NSZ
Po wykładzie dr Tomasza Greniucha głos zabrał Jarosław Kłosowski, który na co dzień pracuje w Gdańsku jako nauczyciel historii. Przygotował on znakomity wykład na temat historii ruchu narodowego w latach 1939-1956, ze szczególnym uwzględnieniem Narodowych Sił Zbrojnych. Wielką sztuką jest zmieścić w 40 minutach w sposób esencjonalny, a jednocześnie interesujący, tak obszerną opowieść historyczną. Panu Jarosławowi się to udało, co zostało docenione gromkimi brawami.
Ostatnim akcentem spotkania był koncert Sovy, który porwał publiczność. Nie oddamy atmosfery, która panowała na sali. Jako namiastkę zamieszczamy poniżej klip wideo do jednego z utworów tego artysty – „Nie zapomnij o nas” z płyty „Cmentarz Wyklętych”.
Dziękuję organizatorom, a w szczególności Jackowi Gierwatowskiemu, że mogłem uczestniczyć w tak wspaniałej Uroczystości. Byłem pod wielkim wrażeniem wykładu Pana Tomasza Greniucha (oraz Jarosława Kłosowskiego – przyp. red.), który w przystępny sposób przybliżył działalność NSZ, w którego strukturach był również i mój tato. Całości tego pięknego wydarzenia patriotycznego dopełnił wspaniały, przecudny koncert „Sovy”.
– napisał po obchodach na swoim profilu społecznościowym pan Andrzej Stryjewski z Tolkmicka.
Zobaczcie naszą fotogalerię z elbląskich obchodów 76. rocznicy powstania Narodowych Sił Zbrojnych.
Komentarze
(2)
Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). |
› pokaż według najstarszych |
ponad rok temu | ocena: 50% | 2 |
oceń komentarz 3 3 |
wpisy tej osoby | zgłoś do moderacji |
ponad rok temu | ocena: 43% | 1 |
oceń komentarz 3 4 |
wpisy tej osoby | zgłoś do moderacji |
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. |