› IMPREZY
› INSTYTUCJE
› ARTYKUŁY

galeria zdjęć

wszystkie ›

Wybierz miejsce na amfiteatr w Elblągu

 

 

O tym jak to było z Milicją Obywatelską w latach 1945–1949, nie tylko w Elblągu 

› bieżące ponad rok temu    19.02.2021
Grażyna Wosińska
komentarzy 0 ocen 6 / 100%
A A A
O tym jak to było z Milicją Obywatelską w latach 1945–1949, nie tylko w Elblągu  fot. IPN Gdańsk

Z Michałem Sywulą autorem publikacji: „Milicja Obywatelska w województwie gdańskim 1945–1949” rozmawiamy o trudnościach pracy MO w pierwszych powojennych latach, o tym, że milicjanci przybywając na interwencję niejednokrotnie byli ostrzeliwani z broni maszynowej przez sowieckich żołnierzy i dlaczego byli niechętnie, a czasem nawet wrogo ustosunkowani do funkcjonariuszy bezpieki.
Dodajmy, że książkę wydał Instytut Pamięci Narodowej.
 

Grażyna Wosińska. Jakie były początki Milicji Obywatelskiej na terenie Elbląga?

Michał Sywula. Milicja elbląska na terenie miasta i powiatu zorganizowana została przy pomocy władz samorządowych. W dniu 16 kwietnia 1945 r. prezydent Elbląga Wacław Wysocki polecił byłemu więźniowi oflagu ppor. Janowi Dohnelowi utworzenie na terenie miasta Komendy MO. W początkowym okresie działalność komendy ograniczona była jedynie do samego miasta i nie obejmowała swoim zasięgiem terenów gminnych. Pierwsi milicjanci rekrutowali się z byłych polskich robotników przymusowych oraz byłych więźniów pobliskiego obozu koncentracyjnego Stutthof. W późniejszym okresie szeregi formacji zostały zasilone przez przybywającą na te tereny ludność napływową. 

Po wyodrębnieniu Elbląga wraz z powiatami: elbląskim, kwidzyńskim, malborskim i sztumskim z Okręgu Mazurskiego i przyłączeniu do województwa gdańskiego duża część milicjantów podjęła decyzję o kontynuowaniu dalszej służby w Olsztynie, z którym łączyły ich już zapewne jakieś związki prywatne lub formalne. Po ich odejściu w mieście pozostało zaledwie kilkudziesięciu funkcjonariuszy co bardzo  niepokoiło ówczesne władze miejskie. 

Kiedy to się zmieniło?

Po przybyciu do miasta oficera Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku por. Jana Rogozińskiego. W krótkim czasie  wraz z grupą 14 podkomendnych zorganizował on Komendę Powiatową MO w Elblągu, której został komendantem. Po wykonaniu tego zadania por. Rogoziński decyzją komendanta wojewódzkiego został przeniesiony na równorzędne stanowisko do Miastka. Jego następca Teodozjusz Szczytow swoją funkcję sprawował jedynie przez pół roku, bowiem na skutek ciężkiej choroby zmarł w miejscowym szpitalu. Po śmierci Szczytowa w grudniu 1945 r. na czele komendy stanął por. Grzegorz Pyzuk.  Z komunikatu dyslokacyjnego KW MO w Gdańsku wynika, że na przełomie lipca i sierpnia 1945 r., KP MO w Elblągu podlegały dwa komisariaty miejskie oraz trzy posterunki gminne. We wrześniu liczba posterunków gminnych została zwiększona do 8.  Jednostki te znajdowały się w następujących miejscowościach: Jegłownik, Łęcz, Milejów, Nowakowo, Pomorska Wieś, Zwierzno, Tolkmicko i Żurawiec. We wrześniu 1945 r. przystąpiono do organizowania Komisariatu Morskiego MO w Elblągu. 

Czy sytuacja w całym województwie wyglądała podobnie?

Z uwagi na fakt, iż w skład przyszłego województwa gdańskiego planowano włączyć ziemie należące przed wojną do trzech rożnych organizmów państwowych tj. Wolnego Miasta Gdańska, Niemiec oraz Polski formowanie milicji na tych terenach przebiegało różnie i było uzależnione od składu etnicznego mieszkańców. I tak na terenach wchodzących w skład przedwojennego państwa polskiego tj. Starogardu, Kościerzyny, Tczewa, Kartuz, Wejherowa przybywające z głębi Polski grupy operacyjne KG MO napotykały na utworzone z inicjatywy miejscowej ludności różnego rodzaju formacje porządkowe, które następnie stosunkowo łatwo można było przekształcić w jednostki MO. Milicjanci mogli liczyć także na wsparcie i aktywną pomoc ze strony miejscowego społeczeństwa. Organizowanie milicji na obszarach pozbawionych rdzennej ludności polskiej leżało prawie wyłącznie w gestii przybyłych z głębi Polski grup operacyjnych do tworzenia, których przystąpiono w marcu 1945 r. 

Proszę wymienić trudności z którymi zmagali się pionierzy MO.

W początkowym okresie milicjanci zmagali się z fatalnymi warunkami zakwaterowania, niedostatkiem wyżywienia, umundurowania i uzbrojenia. Niejednokrotnie zmuszeni byli sami organizować sobie żywność co nie było łatwe, ponieważ niektórzy z nich nieraz przez dwa miesiące nie otrzymywali poborów. Stan osobistego wyposażenia funkcjonariuszy również przedstawiał wiele do życzenia. Brakowało przede wszystkim umundurowania. Z tego powodu większość milicjantów chodziła po cywilnemu we własnych nieraz zniszczonych ubraniach, a czasem nawet w niemieckim umundurowaniu, co spotykało się z ich wielkim niezadowoleniem. Fatalnie przedstawiały się również sprawy zakwaterowania, ponieważ większość przekazanych MO budynków pozbawiona była wody, ogrzewania i niejednokrotnie szyb okiennych. Było to uciążliwe zwłaszcza zimą gdy wracający ze służby zmarznięci milicjanci nie mieli gdzie się ogrzać. Codzienną służbę utrudniał niemal całkowity brak środków transportu i benzyny. Niektóre jednostki MO nie miały na stanie nawet roweru. Z tego powodu korzystano czasem z zaprzęgów konnych.

Jak przedstawiały się relacje milicji z Armią Czerwoną?

Relacje milicji z Armią Czerwoną utrudniał fakt traktowania przez żołnierzy sowieckich  tzw. „Ziem Odzyskanych” jako terenów zdobycznych podlegających w ich mniemaniu usprawiedliwionym rabunkom. Dodatkowo większość czerwonoarmistów nie zdawała sobie sprawy z prowadzonej na tych terenach polskiej akcji osiedleńczej. Z tych powodów pomiędzy obiema formacjami dochodziło do częstych konfliktów, które narażały milicjantów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, bowiem przybywając na interwencję  niejednokrotnie byli ostrzeliwani z broni maszynowej. Część tych zdarzeń związana była z obroną miejscowej ludności przed grabieżą, jakiej nagminnie dopuszczali się stacjonujący na terenie województwa żołnierze Armii Czerwonej natomiast reszta wynikała z ogólnej niechęci i wzajemnej pogardy, jaką żywiły do siebie obie nacje. 

Dlaczego milicjanci byli wrogo usposobieni do polskich żołnierzy i funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa? Z czego wynikała wzajemna niechęć?

Nie można jednoznacznie stwierdzić, że milicjanci byli wrogo nastawieni do funkcjonariuszy UB. Bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że przynajmniej w początkowym okresie darzyli niechęcią przedstawicieli tej formacji. Wynikało to przede wszystkim z tendencji funkcjonariuszy UB do wywyższanie się i gardzenie milicjantami. Konflikty powodowało także wchodzenie UB w zakres kompetencji milicji. Normą stało się także dokonywanie przez UB aresztowań milicjantów bez powiadamiania o tym fakcie miejscowych jednostek MO. 
O tym, na jakie traktowanie mogli liczyć zatrzymani milicjanci możemy dowiedzieć się na przykładzie zdarzenia, do jakiego doszło w Elblągu gdzie funkcjonariusze miejscowego PUBP (Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) po otrzymaniu informacji o możliwości popełnienia przestępstwa przez kilku milicjantów zatrzymali ich i osadzili na 5 dni w swoim areszcie. W trakcie śledztwa w celu wymuszenia zeznań wkładano milicjantom kij pomiędzy związane nogi i ręce, a następnie bito ich przy akompaniamencie wyzwisk. 
Relacje MO z wojskiem także nie były najlepsze. Bywało, że wojskowi przybywając do wyznaczonej miejscowości przejmowali w niej władzę podważając tym samym kompetencje miejscowych milicjantów. Do częstych nieporozumień pomiędzy milicjantami i żołnierzami dochodziło podczas zabaw tanecznych, które nieraz kończyły się bójkami pomiędzy obiema formacjami. 


Proszę podać przykłady najbardziej tragicznych konfliktów.

Do tragicznego zdarzenia pomiędzy funkcjonariuszami UB i MO doszło w Słupsku, gdzie do tamtejszego komisariatu zgłosiła się kobieta, która poinformowała, że w jej mieszkaniu znajduje się dwóch pijanych mężczyzn, którzy strasząc ją bronią kazali, aby oddała im futro lub dała w zamian 20 tys. zł. W razie nie spełnienia żądań grozili zastrzeleniem jej męża i aresztowaniem reszty rodziny.

Na miejsce udało się niezwłocznie dwóch milicjantów, którzy zastali w mieszkaniu pijanego mężczyznę oraz zastrzelonego psa właścicielki. Milicjanci postanowili doprowadzić napastnika na posterunek. Po wyjściu na ulicę zatrzymany zaczął stawiać opór. W tym czasie na miejscu zjawiło się kilku funkcjonariuszy UB, którzy nakazali  natychmiastowe uwolnienie mężczyzny oraz oddanie jego broni. Milicjanci odmówili i zaproponowali, aby udać się wspólnie na posterunek i wyjaśnić całą sprawę. Funkcjonariusze UB nie wyrazili jednak na to zgody i siłą odebrali zatrzymanego oraz jego broń, którą mu oddali. Wtedy mężczyzna ten, który jak się okazało również był funkcjonariuszem UB wymierzył do milicjanta i strzelił mu w głowę. Drugi oddany przez niego strzał trafił w nogę kolejnego milicjanta. 

Ostatecznie sprawca strzelaniny został zatrzymany i oddany za pokwitowaniem do PUBP. Postrzelony w głowę milicjant po przewiezieniu do szpitala zmarł. W Oliwie natomiast patrol miejscowego posterunku MO interweniował w bójce 3 mężczyzn, którzy po wezwaniu do rozejścia się wyciągnęli broń palną i w akompaniamencie wulgarnych okrzyków zaatakowali milicjantów. Wkrótce okazało się, że byli to funkcjonariusze WUBP  (Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) w Gdańsku.  Milicjanci nie pozostawali dłużni swoim „kolegom” z UB. Przykładem tego może być zdarzenie z 9 maja 1946 r., kiedy to w Polanowie UB   aresztowało komendanta i milicjanta z tamtejszego posterunku MO. W celu uwolnienia zatrzymanych dwóch innych milicjantów urządziło zasadzkę na powracające auto w wyniku, czego zabili dwóch funkcjonariusz UB i ranili szofera.

Do tragicznych w skutkach zdarzeń dochodziło też pomiędzy milicjantami i żołnierzami. Podczas jednej z zabaw tanecznych pijani żołnierze postrzelili w głowę interweniującego milicjanta. Kolejny poważny incydent pomiędzy obiema formacjami spowodowali pijani żołnierze przeszkadzający milicjantom w wykonywaniu czynności służbowych. W wyniku tego zajścia jeden z milicjantów otrzymał kilka ciosów nożem w twarz i szyję natomiast drugi dwa ciosy nożem w klatkę piersiową. Dwóch innych milicjantów zostało z kolei postrzelonych podczas interwencji związanej z najściem żołnierzy na prywatne mieszkanie.


Jak wyglądała codzienna służba? Ilu milicjantów podczas niej zginęło?

W pierwszych miesiącach działalność milicji koncentrowała się głównie na ochronie urzędów i gmachów użyteczności publicznej oraz wydawaniu tymczasowych zaświadczeń dla Polaków i Niemców. Milicja aktywnie uczestniczyła w pracach porządkowych na terenie miast. Funkcjonariusze pomagali rozbierać barykady oraz usuwać z ulic zwłoki ludzkie i martwe zwierzęta.
Jednym z pierwszych działań było także organizowanie w poszczególnych jednostkach MO służby śledczej z zadaniem zwalczania szerzącej się powszechnie w owym czasie przestępczości. W toku codziennej służby prowadzono cykliczne akcje na terenie dworców, hal targowych i placów handlowych, podczas których zatrzymano osoby parające się szabrem i nielegalnym handlem. Kontrolowano także domy noclegowe, lokale rozrywkowe oraz domy schadzek.
Milicjanci brali udział w zabezpieczaniu księgozbiorów i dzieł sztuki. Spisywali także pozostających bez opieki starców i dzieci, którzy byli następnie kierowani do przytułków. Z poczynionych przeze mnie badań wynika, że na terenie województwa gdańskiego w latach 1945-1949 śmierć na służbie poniosło łącznie 144 milicjantów. Należy jednak zaznaczyć, że zdecydowana większość tych przypadków dotyczyła okresu pomiędzy 1945 a 1946 r. W liczbie tej są zarówno milicjanci, którzy zginęli podczas interwencji jak również ci, którzy ponieśli śmierć w wyniku nieszczęśliwego postrzału z własnej broni, wypadku na służbie lub zgonu spowodowanego chorobą, którą zarazili się podczas pilnowania w szpitalu zatrzymanej osoby.

Jak Pan ocenia działalność MO? Czy była to służba na rzecz społeczeństwa, czy raczej na rzecz utrzymania władzy przez komunistyczny reżim? A może prawda leży pośrodku?

Moim zdaniem prawda leży po środku. Z jednej strony formacja ta była bez wątpienia jednym z filarów komunistycznej władzy, natomiast z drugiej z racji powołania do zwalczania pospolitej przestępczości przyczyniała się do poprawy bezpieczeństwa miejscowej ludności. Z moich badań wynika, że funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej w pierwszych powojennych latach przyczynili się do poprawy bezpieczeństwa na terenie województwa gdańskiego, co biorąc pod uwagę ówczesne niedogodności w pełnieniu codziennej służby uznać można za sukces tej formacji. 

Dziękuję za rozmowę 

Notka o autorze publikacji: „Milicja Obywatelska w województwie gdańskim  1945–1949”
Michał Sywula (ur. 1968) – doktor nauk humanistycznych, kurator sądowy Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ w Gdańsku. Interesuje się historią najnowszą Polski. Autor artykułów naukowych dotyczących historii i struktur Milicji Obywatelskiej w województwie gdańskim.

Michał Sywula, Milicja Obywatelska w województwie gdańskim w latach 1945–1949, Gdańsk–Warszawa 2020, 368 s. + 16 s. wkł. zdj., ISBN 978-83-8098-222-2 

dodaj zdjęcia Masz swoje autorskie zdjęcia? Dodaj je do naszego tekstu.

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 2

  • 0
    ZADOWOLONY
  • 0
    ZASKOCZONY
  • 0
    POINFORMOWANY
  • 0
    OBOJĘTNY
  • 0
    SMUTNY
  • 0
    WKURZONY
  • 2
    BRAK SŁÓW
Komentarze (0)

Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin).

dodaj komentarzbądź pierwszy!
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013.