› IMPREZY
› INSTYTUCJE
› ARTYKUŁY

galeria zdjęć

wszystkie ›

Wybierz miejsce na amfiteatr w Elblągu

 

 

Iza Stankiewicz, Romka: kiedyś byliśmy ptakami (wywiad)

› bieżące ponad rok temu    4.05.2015
Grażyna Wosińska
komentarzy 2 ocen 11 / 82%
A A A
Iza Stankiewicz prezentuje chustę odziedziczoną po babci OldzeIza Stankiewicz prezentuje chustę odziedziczoną po babci Oldze fot. Grażyna Wosińska

Iza Stankiewicz jest Romką. Potwierdza, że słowa piosenki Maryli Rodowicz „Jadą wozy kolorowe taborami” były prawdziwe. - Rzeczywiście przeżywaliśmy dole i niedole, ale zawsze było kolorowo wśród nas – zapewnia. - Jeszcze pamiętam podróż taborem. Miałam wtedy osiem lat. Gdy się dowiedziałam, że to ostatni raz rozpaczałam. Rodzice nie mogli mnie uspokoić.

Widok taborów i obozowiska Romów odszedł do przeszłości w latach sześćdziesiątych. Co zapamiętała Pani z tamtych czasów?

Miałam tylko osiem lat, ale nie zapomniałam widoku lasu, wozów z wyprzężonymi końmi, namiotów i ogniska. Gdy zamknę oczy widzę matkę jak przygotowywała posiłek. Czuję smak grzybów zebranych nad ranem. Widzę tańczące kobiety w barwnych szerokich spódnicach. Takie życie bardzo mi się podobało.

Jak Pani przeżyła wiadomość, że już więcej tabory nie wyruszą w drogę?

Było to w 1964 roku. Pamiętam, że rodzice i dziadkowie byli czymś bardzo przejęci i dyskutowali zawzięcie. O czym, nie wiedziałam. O zakazie wędrowania dowiedziałam się dopiero wiosną, bowiem wtedy opuszczaliśmy zawsze nasze zimowe miejsce pobytu. Płakałam tak, że rodzice nie mogli mnie utulić. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy tata zabrał mnie na ostatnią przejażdżkę wozem taborowym. Pamiętam, że był zielony. Jechaliśmy przez sosnowy las, na ziemi jeszcze leżał śnieg.

Gdzie  Pani rodzina osiedliła się?

Rodzice wybrali Bielsk Podlaski. Ojciec miał gospodarstwo i zajął się hodowlą koni.

Co pozostało po dawnych latach oprócz wspomnień?

Jedyną pamiątką jest kolorowa chusta po babci, Oldze. Otrzymała ją w prezencie od męża, czyli mojego dziadka. Naszym skarbem nie są rzeczy materialne, ale kultura i zwyczaje przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Wszystko prawa zawarte są w romanipen, niepisanym kodeksie romskim.

Co jest najważniejszego w tradycji romskiej?

Wiele rzeczy, ale najważniejszy jest szacunek dla osób starszych. To oni przekazują tradycje. Nie wolno im się sprzeciwiać, kląć przy nich. W żadnym wypadku nie wolno oddać ich do domu spokojnej starości. Często starszyzna rozstrzyga spory i decyduje o ważnych sprawach naszej społeczności.

Czy bez ich zgody ślub się nie odbędzie?

Starsi muszą zatwierdzić decyzję młodych. Zwykle to czynią. Bywają jednak nieufni, szczególnie, gdy wybranek lub wybranka nie jest Romem. Dramatyczny okrzyk: „O Boże!” słyszą młodzi, gdy oznajmiają swoją decyzję. Potem zwykle rodzice się zgadzają. I jak to w życiu, czasem ich obawy się potwierdzają, a czasem nie. Wesele jest zawsze uroczystością niezwykle radosną. Najpierw jednak ślub romski, potem w kościele lub w urzędzie stanu cywilnego.

Czy nadal narzeczone są porywane?

Tak, ale to już tylko tradycja, a nie prawdziwe porwanie. Młodzi ustalają scenariusz między sobą.

Jak wygląda romskie wesele?

Podczas wesela  kobiety, mężczyźni i dzieci bawią się osobno. Zapewniam, że jest bardzo wesoło. Są śpiewy i popisy taneczne w grupach i solowe. Zabawa jest ważniejsza niż jedzenie i picie. Wesele potrafi trwać kilka dni. Jeszcze w latach siedemdziesiątych bawiono się nawet miesiąc.

Czy romskie tradycje są zgodne z prawem polskim?

 Tak. Chociaż nie zawsze tak było. Do lat siedemdziesiątych małżeństwa 15 lub 16 - latków nie były wyjątkiem. Teraz śluby zawierają osoby w odpowiednim wieku.

Romskie wspomnienia są nie tylko radosne i kolorowe jak stroje i biżuteria. Wasze losy podczas okupacji były przecież bardzo tragiczne. Jak to było w Pani rodzinie?

Babcia przekazywała nam swoje wspomnienia z czasów wojny. Ukrywała się wraz z rodziną. Każda chwila ich życia mogła być tą ostatnia. Śmierć była codziennością. Głód ciągle zaglądał im w oczy. Romowie przetrwali tę ciężką próbę. W czasach, gdy za odruch pomocy i współczucia groziła śmierć, ratowali dzieci i dorosłych. Jedną z takich osób była Alfreda Markowska. Prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za uratowanie życia wielu dzieciom. Brałam udział w tej uroczystości. Była niezwykle wzruszająca. Po raz pierwszy w pałacu prezydenckim odbyło się spotkanie społeczności romskiej. Heroizm naszej rodaczki został doceniony. Mój brat Stanisław Stankiewicz, prezydent Światowej Organizacji Romów przemawiał podczas tego spotkania.

Oprócz szacunku starszych bardzo cenicie jeszcze wolność …

Mówimy o sobie: kiedyś byliśmy ptakami. Taki właśnie napis widnieje w Rodzinnej Świetlicy Romskiej w Elblągu. Informuje młodych i przypomina starszym o przeszłości, która nie wróci. Zostanie jednak w sercach następnych pokoleń.








 

dodaj zdjęcia Masz swoje autorskie zdjęcia? Dodaj je do naszego tekstu.

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 0

  • 0
    ZADOWOLONY
  • 0
    ZASKOCZONY
  • 0
    POINFORMOWANY
  • 0
    OBOJĘTNY
  • 0
    SMUTNY
  • 0
    WKURZONY
  • 0
    BRAK SŁÓW
Komentarze (2)

Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin).

dodaj komentarz› pokaż według najstarszych
~ mala kasia patryjotka
ponad rok temu ocena: 56%  2
zadne multi kulti w elblagu ......
odpowiedz oceń komentarz 5 4
wpisy tej osoby zgłoś do moderacji
~ AntyFan cyganów
ponad rok temu ocena: 55%  1
Kiedyś byliscie ptakami...chyba srokami...tu cos buchnąć tam buchnąć i dalej.żaden cygan nie pracował to cyganki albo mialy ukraść albo żebrać i ot taka to kultura i ich niepisany kodeks.
odpowiedz oceń komentarz 6 5
wpisy tej osoby zgłoś do moderacji
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013.